Od jakiegoś czasu coraz liczniej pojawiają się w sieci zdjęcia SKRY. Poruszona stopniem zniszczenia stadionu postanowiłam wybrać się tam osobiście. Niestety to, co zastałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Widok, niegdyś pełnego życia stadionu, na którym zresztą sama kiedyś biegałam, napawa ogromnym smutkiem.
Jak do tego doszło?
Zacznijmy od tego, że utrzymanie obiektów sportowych (w tym także basenów - o których jeszcze wspomnę) to finansowe nie lada wyzwanie. Szczególnie dla basenów otwartych, działających tylko w sezonie letnim. Wszystkie warszawskie otwarte baseny są miejskie. I mimo, że są płatne - to by móc funkcjonować otrzymują po kilkaset tysięcy złotych rocznie dotacji. Ponadto miejskie baseny nie płacą podatku od nieruchomości, a szczególnie opłat za użytkowanie wieczyste.
Klub SKRA takie opłaty ponosić musi. A dotacji nie otrzymuje. Choć miał takową dostać w 1997r. kiedy to zaproponowano Klubowi,
by uruchomił baseny na akcję „Lato w mieście” pod warunkiem niepobierania
opłat za bilety wstępu. Klub zgodził się, ale z uwagi na pośpiech umowę zawarto ustnie. Zatrudniono ludzi, przygotowano obiekt do sezonu,
napełniono baseny wodą, za co MPWiK wystawiło Klubowi rachunek na (obecne) kilkaset tysięcy złotych. Były też inne koszty. Razem
ok. 1 mln zł. Ostatecznie Miasto dotacji nie udzieliło. Od tego momentu
zaczęły się kłopoty gospodarcze Klubu.
Klub popadł w spiralę zadłużenia, bo
np. odmawiano mu dotacji na działalność sportową z uwagi na inne zadłużenia. Aby wyjść z
dołka zaczęto część obiektu wykorzystywać na imprezy komercyjne
niesportowe. Mieściła się tu także giełda. W związku z tym Miasto ustaliło Klubowi nową,
podwyższona opłatę za użytkowanie wieczyste. Wykonano nową wycenę gruntu
i zastosowano nową, podwyższoną stawkę 3% od wartości gruntu, czyli
jak dla działalności komercyjnej, mimo iż w zagospodarowaniu terenu i
sposobie użytkowania nieruchomości przeważał sport. Do roku 1999 Klub
płacił Miastu 614 tys. zł rocznie za cały teren ok. 20,5 ha. W roku 2000
zmieniono Klubowi stawkę na 1% jak dla działalności sportu, jednocześnie podnosząc 3-krotnie wartość gruntu, więc znowu płacili 616 tys.
zł rocznie.
Klubowi narzucono stawkę opłat 1%, a
poprzednio 3, mimo iż z uwagi na prowadzoną działalność należało płacić
0,3%, co wynika z art. 72 ust 3 pkt 3 ustawy o gospodarce
nieruchomościami; cyt. „za nieruchomości gruntowe na działalność
charytatywną oraz na niezarobkową działalność: opiekuńczą, kulturalną,
leczniczą, oświatową, wychowawczą, naukową lub badawczo-rozwojową – 0,3 %
ceny;”.
Wszystkie te działalności Klub realizuje jako główny sposób użytkowania nieruchomości.
Nieruchomość jest wynajmowana w części
też innym podmiotom na sport oraz na inne cele, w tym towarzyszące, jak
parking czy gastronomia. Wszystkie pozyskane środki wydawano na sport i
podatki, szczególnie miejskie. Ale to było za mało na utrzymanie Klubu.
Ponieważ zadłużenie rosło, ówczesne
władze Klubu sprzedały w 2000 r. prawa do 58% terenu firmie Esher
Properties Sp. z o.o. za ok. 10 mln zł. Znaczną większość tej kwoty
bezpośrednio z aktu przejęło Miasto oraz inne instytucje z tytułu
zadłużenia Klubu, bo nieruchomość była obciążona hipoteką.
W roku 2006 Esher Properties Sp. z o.o.
sprzedał swoje udziały firmie Global Partners Investement Fund Sp. z
o.o., która stała się partnerem, ale również sponsorem Klubu. Global
Partners Investement Fund Sp. z o.o. spłacił 20 mln zadłużenia Klubu.
Pod koniec lutego 2008r. Klub i
firma Global Partners wystąpiły do Miasta o
przedłużenie umowy użytkowania wieczystego, która upłynęła w styczniu
2014 r.
Miasto odmówiło wskazując na zapisy umowy zobowiązujące użytkownika do dbania o
nieruchomość i wezwało Klub i firmę
Global Partners Investement Fund Sp. z o.o. do rozwiązania umowy
użytkowania wieczystego z uwagi na stan basenów. Klub i firma Global
Partners Investement Fund Sp. z o.o. podjęli więc działania by
rewitalizować obiekt i przedłożyły Miastu koncepcje rewitalizacji
zagospodarowania terenu do dyskusji.
Irlandzka spółka, w
zamian za 180 mln dotacji na budowę nowego stadionu, proponowała
200-metrowe apartamentowce z biurami - nie zważając na to, że tak
wysokiej zabudowy nie dopuszczało studium zagospodarowania miasta i
strefa ochronna wokół lotniska na Okęciu. Projekt krytykowali urbaniści,
bo wieżowce nie powinny powstawać tak daleko od centrum.
Wystąpiono również o warunki zabudowy na
modernizację basenów, ale Miasto zablokowało to postępowanie z uwagi na
prowadzoną procedurę uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania
przestrzennego Pola Mokotowskiego.
W 2009r. Rada Warszawy
uchwaliła plan zagospodarowania wykluczający wieżowce oraz uniemożliwiający rewitalizację stadionu i basenów oraz budowę obiektów
komercyjnych, które by to sfinansowały. Irlandczycy
zaczęli przygotowywać skromniejszy projekt, zgodny z tym planem: kameralny dwupiętrowy biurowiec oraz halę sportową.
Prezydent Warszawy wpisał obiekt do
ewidencji zabytków, czym mocno ograniczył możliwość rewitalizacji
stadionu Skry.
Pod koniec 2008r. Miasto wystąpiło do
sądu o rozwiązanie umowy użytkowania wieczystego. Sprawa została zawieszona przez Sąd, bo uprzednio i Klub i
Global wystąpiły do sądu o przedłużenie umowy użytkowania wieczystego i
sądy orzekły, że najpierw trzeba rozstrzygnąć kwestie przedłużenia
umowy.
Sąd I instancji przyznał rację Klubowi i
firmie Global, że umowę należy przedłużyć, lecz Miasto złożyło apelację
od wyroku i sąd II instancji przyznał rację Miastu. W związku z
powyższym Global i Klub złożyły odrębnie
przygotowywane wnioski o kasację wyroku II instancji do Sądu
Najwyższego.
Sąd Najwyższy, po wstępnym rozpatrzeniu
sprawy, przyjął oba wnioski do rozpatrzenia.
Pod koniec listopada b.r. Sąd Najwyższy ostatecznie rozstrzygnął sprawę klubu sportowego Skra.
Odrzucił argumenty klubu oraz irlandzkiego inwestora.
Agnieszka Kłąb,
rzeczniczka stołecznego ratusza, przekazując informację o "wygranej" mówiła: "Potwierdzenie przez sąd, że to miasto ma prawo
zarządzać terenami Skry, to fundament, na którym można planować dalsze
posunięcia. (...) Byliśmy już po słowie z
Ministerstwem Sportu o współpracy przy realizacji nowego stadionu
lekkoatletycznego na Skrze. Musimy wrócić do rozmów z nowym
kierownictwem resortu."
Tymczasem obiekt jest w stanie śmierci technicznej. Dzisiejsza "Skra" to zdewastowany stadion, ruiny basenu i kilka punktów usługowych. Obraz nędzy i rozpaczy.
Zanim podjęte zostaną kolejne rozmowy z nowym kierownictwem resortu, zanim zapadną kolejne decyzje stadion powoli umrze.
A warto zauważyć, że to nie pierwszy tego typu obiekt, który zamordowała Warszawa.
Źródła:
1. Jak władza postąpiła z Klubem sportowym "Skra" - Andrzej Rogiński (Tygodnik "Południe")
2. Sąd Najwyższy dobił Skrę - Maciej Petruczenko (Przegląd Sportowy)
3. Sąd Najwyższy zdecyduje, czy odebrać Skrę irlandczykom - Michał Wojtczuk (wyborcza.pl)
4. Portal Klubu Sportowego Skra (www.rksskra.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz